Te perfumy są już kultowe i wcale się tego nie dziwię, choć stokrotki w ich składzie nie ma. To jest cudowny, romantyczny i poprawiający nastrój z przewodnią rolą łagodnego fiołka, przynajmniej na mojej skórze. Mam edp w czarnej buteleczce, po którą wiosną i latem sięgam nad wyraz chętnie. W klasyku mamy następujące nuty: w nucie głowy liść fiołka - i to on nadaje charakter całej kompozycji - czerwony grejpfrut i truskawkę, w nucie serca cudowne kwiaty: moja ulubioną gardenię, fiołek i jaśmin, a w nucie głębi piżmo, wanilię i akordy drzewne. Owoce nie wybijają się na pierwszy plan, suma sumarum perfumy Daisy wydaja się zatem całkowicie niemal kwiatowe. Fiołek nie ma na szczęście smutnego, cmentarnego charakteru, tak częstego w fiołkowych pachnidłach, gardenia jest delikatna i oswojona, podobnie jak jaśmin. Całość jest wyrazista ale delikatna. A czy ulotna, jak wieś gminna niesie? Po prostu z czasem bliskoskórna. Te perfumy są jednak tak cudownie piękne, że wybaczam im transformację w mgiełkę zapachową. Nie mogłam się oprzeć nałożeniu wianka, ale że mogłam to zrobić tylko dzięki nakładce ze Snapchata, więc wybaczcie filtr. Ale może właśnie on dobrze pasuje do opisu zwiewnej i wymykającej się nosowi Daisy. Ona czyni z nas leśne driady i ogrodowe nimfy.
Świat jest pełen zapachów, smaków i kunsztownych konsystencji. Jako historyk wiem, że człowiek zawsze próbował te przyjemności zamknąć w pudełeczkach, flakonikach i słoiczkach. Zapraszam zatem nie tylko na współczesną, ale także historyczną wędrówkę po świecie szeroko rozumianej kosmetyki pokazywanej z perspektywy zwykłej konsumentki szukającej swoich perełek na różnych sklepowych półkach. A także konsultantki Oriflame.
czwartek, 2 sierpnia 2018
Marc Jacobs Daisy, Daisy, jesteś Crazy...ale czy to Ty?
Te perfumy są już kultowe i wcale się tego nie dziwię, choć stokrotki w ich składzie nie ma. To jest cudowny, romantyczny i poprawiający nastrój z przewodnią rolą łagodnego fiołka, przynajmniej na mojej skórze. Mam edp w czarnej buteleczce, po którą wiosną i latem sięgam nad wyraz chętnie. W klasyku mamy następujące nuty: w nucie głowy liść fiołka - i to on nadaje charakter całej kompozycji - czerwony grejpfrut i truskawkę, w nucie serca cudowne kwiaty: moja ulubioną gardenię, fiołek i jaśmin, a w nucie głębi piżmo, wanilię i akordy drzewne. Owoce nie wybijają się na pierwszy plan, suma sumarum perfumy Daisy wydaja się zatem całkowicie niemal kwiatowe. Fiołek nie ma na szczęście smutnego, cmentarnego charakteru, tak częstego w fiołkowych pachnidłach, gardenia jest delikatna i oswojona, podobnie jak jaśmin. Całość jest wyrazista ale delikatna. A czy ulotna, jak wieś gminna niesie? Po prostu z czasem bliskoskórna. Te perfumy są jednak tak cudownie piękne, że wybaczam im transformację w mgiełkę zapachową. Nie mogłam się oprzeć nałożeniu wianka, ale że mogłam to zrobić tylko dzięki nakładce ze Snapchata, więc wybaczcie filtr. Ale może właśnie on dobrze pasuje do opisu zwiewnej i wymykającej się nosowi Daisy. Ona czyni z nas leśne driady i ogrodowe nimfy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Polecany post
Lily Lolo róż Surfer Girl
Nie wszyscy lubią róże, stawiając jednocześnie na bronzery. Ja uwielbiam różowić policzki z uwagi na swój bladawy, chłodny koloryt. Do ...
-
http://beautystore.oriflame.pl/2359220 Nigdy nie jadłam białych truskawek, a to one stanowią świeży równoważnik słodkiego akord...
-
Świat bez kawy nie był pełny. Ja mam obsesję na punkcie jej smaku i zapachu. Nie chodzi mi nawet o pobudzające działanie, b...
-
Te perfumy są już kultowe i wcale się tego nie dziwię, choć stokrotki w ich składzie nie ma. To jest cudowny, romantyczny i popr...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz