czwartek, 2 sierpnia 2018

Erotyczna i androgyniczna siła ambry









   Seks jedno ma imię. Piżmo, ambra i kwiaty przed XIX wiekiem używane były na równi przez mężczyzn, jak i kobiety. Oleistość, lekko duszna ciężkość, mniej lub bardzie wyrazista słodycz pobudza zmysły i zachęca do przytulania. Ambra, dająca perfumom głębie i trwałość to lubiany składnik, choć nie zawsze pochodzi obecnie ze źródła naturalnego. Ten składnik jest bajeczny. Sprawia, że perfumy stają się ciepłe i przytulna, jest też bardzo przestrzenny, to nie jest prosta, nachalna słodycz. To nie jest zapach dla nieśmiałych. A może właśnie oni mogą dzięki ambrowym perfumom poczuć się pewniej? 
   Rozcieńczona wydzielina kaszalota czyli ambergris i syntetyczny ambroxan używane są w perfumach różnych półek. Są składnikiem słynnego już niszowego  Musc Ravageur. Ale niższe półki cenowe także mają coś ciekawego zaoferowania.  Słynną już propozycją od Michale Korsa są Sexy Amber, piękna kompozycja, do której przymierzałam się od dawna, poprzestając ostatecznie na odlewce. W ofercie Oriflame mamy z kolei Amber Elixir, co składnia do porównań. Mam próbeczkę tych ostatnich, więc mimo upalnej aury oba zapachy wylądowało na mojej skórze.  W obu przypadkach jest to woda perfumowana. 
     Zacznijmy od flakonów. Minimalizmowi Korsa Oriflame przeciwstawiło buteleczkę bardziej efektowną, nawiązującą do orientu. Kolor płynu w obu flakonach jest zbliżony czyli złocisty, acz w Amber Elixir wpada w lekko pomarańczowe tony. Otwarcie jest zupełnie inne. Nuta głowy w perfumach Korsa jest ostra i świeża ale zarazem słodkawa, dość długo się utrzymująca, podczas, gdy woda Oriflame zaczyna się o wiele łagodniej, bardziej "maziście", olejkowato. Porównajmy zatem nuty głowy:

M. Kors Sexy Amber - ambra

Oriflame Amber Elixir - nuty ambrowe






   Później zaczyna być bardzo podobnie, choć w perfumach Korsa do ambry dołączają białe kwiaty, a do Oriflame mandarynka.  Niewykluczone, że to właśnie za przyczyną kwiatów Sexy Amber jest zapachem o wiele bardziej radosnym i żywym, przez cały czas bardziej świeżym. W Amber Elixir trwa nuta jakby wędzonego owocu, zanikająca jednak szybko. W Korsie pojawia się natomiast delikatna mydełkowatość potęgująca wrażenie świeżości. Na tym etapie podobieństw między obu zapachami jest mimo wszystko wiele. Projekcja jest podobna. O ile perfumy Oriflame od początku do końca przypominają nieco zapach ślicznego olejku do opalania, to Kors ma w sobie nutę elegancji. Białe kwiaty zawsze są świetnym równoważnikiem ciężkich komponentów.   




    Różnice składu bazy są ewidentne. W Oriflame z ambrą miksują się migdały i piżmo, a w Korsie dołącza  piękne drzewo sandałowe. Nuta migdała w Ambre Elixir nasila się z czasem uwydatniając przy okazji mandarynkę. Powoli zanika olejek do opalania.  Zapach staje sie o wiele ciekawszy i nie traci swojej intensywności.  Korsowe białe kwiecie kwitnie w najlepsze, wprowadzając  w stan upojenia.  Jest nieco chłodniej, niż w Oriflame. Mniej orientalnie, a bardziej klasycznie. Zakończenie Amber Elixir jest ostrzejsze za sprawa piżma.  Drzewo sandałowe w Sexy Eliksir daje łagodniejszy efekt.  Mimo to końcowe akordy wydają się podobne.





     Na mojej skórze oba zapachy przygasają z podobną intensywnością i mają podobną trwałość, więc wybór zależ od nosa. Jeśli ktoś lubi eleganckie, delikatnie mydełkowate klimaty, może wybrać Korsa. A każdy, kto ceni przytulność zapachu i większą jego jednostajność zdecyduje się na Oriflame. O cenie nie wspominam. Tu różnica jest oczywista. 
      

      A Wy, czy lubicie perfumy ambrowe? A jeśli tak, to jakie?


   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Lily Lolo róż Surfer Girl

Nie wszyscy lubią róże, stawiając jednocześnie na bronzery. Ja uwielbiam różowić policzki z uwagi na swój bladawy, chłodny koloryt. Do ...